Jak tylko dotarły do nas pustaki Porotherm 25 P+W, jakimś dziwnym trafem zjawiła się nowa ekipa. Przywitali się po czym zaczęli szykować się do pracy. Już po prau minutach słyszę "gospodarz można tu do nas? " no ładnie pomyślałem, ledwo zaczeli pracować, a już jakiś problem, albo co gorsza na piwo pewnie będą kasę wołali. No nic idę ...
Majster powiedział: "gospodarz pierwszy pustk Twój" i tak oto pierwszego pustaczka do naszego domku sam wmurowałem. Szkoda,że nikt mi zdjęcia nie zrobił :(
Ekipa uwijała się jak szalona, patrząc na mnie spod byka jak tak chodziłem w koło i się przyglądałem.
Z dnia na dzień domek rósł w oczach a głos Majstra rozchodził się po wsi, poganiał budowlańców...
Materiał dowozili, pogoda dopisywała tylko kasa w portfelu jakoś szybko topniała
Szybka zmiana decyzji i będziemy mieli większy taras z zadaszeniem. Więc trzeba wylać fundamenty pod słupy na zadaszenie tarasu.
Domek rośnie wraz z poziomem bałaganu na podwórku.
Schody... wybór padł na wylewane betonowe.
Czas na stawianie stempli, czyli powoli zbliżamy się do wylania stropu
Zapomniałem o zbrojeniu, ale już naprawiam swój błąd.
Proszę oto i zbrojenie.
Oczywiście to jeszcze ne koniec.
Trzeba jeszcze ułożyć 3 cm twardego styropianu pod ścianki działowe.
Jeszcze uzbrojenie schodów - po zęby
Czas na ostatnie "siknięcie"
Ostatnie sprawdzenie czy wszystko jest idealnie i równo.
Przyjechał sprzęt i zalewamy....
Schody "ruchome"
Wszystkie miejsca widokowe były zajęte co do jednego, nawet te na okolicznych drzewach.
Zauważyłem wśród gapiów podejrzaną osobę, która jak tylko wymieniliśmy spojrzenia oddaliła się w bliżej nieokreślonym kierunku.
Kto to był ? , Kim jest i co chciał do dziś nie wiemy. Jeżeli ktokolwiek coś wie prosimy o kontakt.
Tymczasem lanie trwało dalej i to nie tylko lanie betonu bo lało też z nieba, ale nie straszne nam takie pogody i Panom od betonu też co widać na załączonym zdjęciu :)
Co dziwne pod koniec wylewania stropu pogoda postanowiła wynagrodzić naszą wytrwałość i zaświeciło słoneczko.
Jak to Panowie mówili czas pojeździć parapetem.
Tak oto zakończyło się wylewanie stropu.
Niestety pomimo podlewania wodą pojawiły się pęknięcia.
Na szczęście zaalarmowany przeze mnie kierownik budowy sprawdził wszystko. Pęknięcia okazały się płyciutkie i nieszkodliwe dla całej konstrukcji.
Druga część wpisu z Lipca będzie poświęcona więźbie dachowej.